Wędrowiec
Nie gasnie mimo ciemnosci
na nowo zapłonąc nie zdoła
w martwej juz dzisiaj przeszłości
zatracił skrzydła anioła
Czym sen ukojenia zapomniał
juz nie zasypia z uśmiechem
z pustej przestrzeni spogląda
na źle wydeptaną ziemię
Na ścieżki które zawiodły
prosto do gniazda rozpaczy
gdzie świateł zorza nie wschodzi
gdzie czas już niczego nie znaczy
Chwilami jeszcze próbuje
w mrocznej krainie cienia
odzyskac błękit wylany
który od łez spopielał
Byc kwiatem w słońcu poczętym
na którym motyl przysiada
bez trwogi wzbic się do góry
ujrzec jaśniejszą częśc świata
Po czym pochyla się z wolna
rzeźbiąc kształt smutku w swej duszy
wieczny wędrowiec miłosci
w pochmurnej ziemskiej podróży
finezka
|