KUCHENNA PODŁOGA

usiadłaś naprzeciwko mnie
przy naszym małym stole kuchennym
ze strachem w oczach
co się zaraz stanie
twoją niepewność moich słów
rozjaśniała coraz bardziej
świecąca lampa nad stołem
poprosiłem cię byś tu i teraz
rozwiała moją niepewność
co dni minione mgłą zasnute były
bym mógł usłyszeć
gdzie te lata utracone
bym zrozumiał gdzie byłaś tyle lat
zaczęłaś czytać swój pamiętnik
z każdym nowym słowem
zdania wydobywały się coraz wolniej
zaczynając piec twoje usta drżące
w twoich oczach pojawiła się pierwsza
pełna wstydu swoich czynów łza
słowa zaczynały płynąć coraz wolniej
coraz bardziej twój policzek blady
zaczął wilgotnieć od strachu
by podnieść wzrok w moją stronę
zapadła cisza
po chwili słychać było trzask
zamykanego pośpiesznie pamiętnika
uniosłaś wzrok pełen strachu
z twoich ust padły słowa

nie mogę czytać dalej..
jest mi wstyd...
nie mogę ci tego zrobić...
proszę...

nie mówiłem nic
wiedziałem że nastąpił punkt zwrotny
w naszym życiu niedoskonałym
gdzie będziemy mogli przyznać się
do wszystkich kłamstw i grzechów
i zostać tu razem z nową pustą kartką
bądż jedno z nas wstanie i opuści ten dom
i tak chwile byliśmy zawieszeni w próżni
ty ze strachem i wstydem
i ja ze złością i niezrozumieniem
po chwili zrozumiałem
że nie mogę się tak łatwo poddać
wysunąłem swoją dłoń w jej stronę
powoli podniosłem jej sumienie opuszczone
cichym głosem powiedziałem

proszę czytaj..

z jej oczu popłynęła rzeka
zaległych niepotrzebnie kłamstw
każde jej nowe zdanie
płynęło z jej łzami po policzku
by po chwili lotu bezwładnego
upaść na podłogę i rozpaść się
na części tak malutkie
że znikały bardzo szybko
wchłaniane przez niepolakierowaną jeszcze
od zaślubin naszych podłogę kuchenną
czując jak część tych łez
spływa po mojej dłoni aż po łokieć
wiedziałem że udało się uratować
uratować to co najpiękniejsze
zrozumiałem że warto walczyć
pomimo tego że prawda rani
należy być szczerym
nie pozostawiać spraw na póżniej
już nieważne było co czyta
wiedziałem że zrozumiała
czym jest miłość prawdziwa
że ona tak nie zagaśnie szybko
i to że choć popełniamy błędy
należy mieć odwagę by stanąć przed
swoja drugą połową świata
i odsłonić swoją duszę
by wiedziała że jest ważna dla nas
że ją szanujemy

I JA DZIŚ JESTEM WDZIĘCZNY
SWOJEJ DRUGIEJ POŁOWIE ŚWIATA
ZA TO żE MIAŁA TĄ ODWAGĘ
BY POKAZAĆ MI NASZE żYCIE
KTÓRE BYŁO DLA MNIE
JEDNYM ZNAKIEM ZAPYTANIA
TERAZ BĘDZIE JUż TYLKO LEPIEJ
MOCNO W TO WIEżE


Stasiuk Artur

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2007-01-22 23:10
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Stasiuk Artur > < wiersze >
insomia | 2007-01-26 02:55 |
Dojrzale... ciekawe, wyroznia sie sposrod depresyjno-nastoletnich wierszy, gdzie czytajac czlowiek ma sie ochote pociac... Nie ma nic piekniejszego niz zwiazek oparty na zrozumieniu i wybaczaniu... wad. Tu oczy mi sie zaswiecily, buzie otworzylam w zachwycie... tak jak czytalam po raz pierwszy Mickiewicza.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się