XXV
Spijam krople
którymi deszcz
spada na mnie
tysiącem dotknięć
obejmuję rozedrgane
wilgocią gorące
powietrze
a gdy opieram dłoń
by zgnieść strach
cienki jak skrzydło
motyla
ugina się pode mną
siateczką pęknięć
jak rzczywistość
pod oddechem bogów
odkształca się
sięgnąłem
i oderwałem
spokój
dłonie
a gdy sięgałem
głowy
moje oczy
zaczęły przypominać
ludzkie.
PiaskowyDziadeq
|