Trzy soboty czerwca

pierwszej soboty czerwca
cię pokochałam
zakochałam się w twoich oczach
zgubiłam rozsądek
zająłeś miejsce życia
ty
ty moim życiem
i świetliki płyną nad wodą
pamiętaj

drugiej soboty czerwca
pokazałeś mi zachód słońca
zatraciłam się w tamtej chwili
trwaj chwilo
trwaj
objął mnie ostatni promień słońca
kiedy czerwone oblicze upadało
bezsilne
wobec swojego przeznaczenia

trzeciej soboty czerwca
urodziłam się
jedenasta dziesięć
i motyl na szyi
pomagałeś mi wstać o własnych siłach
rodziłeś mnie
spojrzeniem oczu
jak mama szesnaście lat temu
ująłeś mnie w ramiona
nie wypuściłeś
nie wypuścisz


Malina

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2007-03-07 15:43
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Malina > < wiersze >
Szymon22 | 2007-03-27 11:25 |
No no œmie twierdzić, ze jesteœ pod wpływem pana Avigru5 ;) Ładnie na prawde ładnie
kiwi | 2007-03-08 16:30 |
wybitnie, genialnie, fascynujšco. co tu dużo mówić. takk, tamten czerwiec był zwastunem szczęœcia, które trwa do dziœ i jeszcze długo będzie trwać ;*
Calineczka | 2007-03-07 19:26 |
Podoba mi się!
Davanita | 2007-03-07 18:19 |
Œwietny!!!
po zachodzie slonca | 2007-03-07 17:27 |
wrecz oniemialam z wrazenia, ostatnia całostka wgniata w fotel... wybitnie ;)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się