W milczeniu
krzykliwe kruki,
czarne
od gęsiego pióra,
odfrunęły
w stronę chłodnego świtu,
niosąc skrzydła pełne
grzesznej ciszy.
leciały wzdłuż zimnej
łuny tonącego księżyca,
grzejąc pióra
surowym płomieniem gwiazd.
szelestem spalonych rąk,
burzą milczących słów
i garścią skradzionych sekund
w milczeniu
tchnij
we mnie
kruczą chciwość ciepła,
którego topiąc się
w zamarzniętych kałużach,
zaznać
nie mogę
bzdura
|