Umarłam
Przeszłam na na drugą stronę
spokojnie, cicho, pogodnie
Bóg moją duszę
zawołał
tak lekko i swobodnie
Stanęłam w rogu pokoju
widziałam że ratowali
a mnie było tak cudownie lekko
krzyczałam by przestali
A potem pobiegłam na łąkę
zroszoną kwieciem, zielenią
czułam że biegam, że płynę
oddycham miłością, przestrzenią
Nie bolały mnie ręce
nie bolały mnie nogi
żadnych serca kołatań
żadnej bolesnej trwogi
Śmiałam się najpełniej
znów miałam młode ciało
czułam się idealnie
w oddali coś smyczkiem grało
Umarłam, lecz żyję
żyję innym życiem
najpełniej i najpiękniej
duszy serca biciem
Choć ziemskie bić przestało
i płacz wam został dzieci
uwierzcie mi na słowo
słońce jeszcze zaświeci
Nadejdzie znów, wiosenny świt
w atłasie na łące Boga
zniknie ból i rozpacz
zniknie smutek i trwoga
Czekam tu na was kochani
boso, na rosie, w zieleni
kiedyś będziemy razem
i nic tego nie zmieni...
Walentynka
|