By nie zalał nas deszcz
Gdy patrzę na świat zalany deszczem,
moje serce kroi się na coraz mniejsze kawałki
i powoli umiera w pustce tego marnego widoku.
Jednak resztką sił budzę go z martwego snu.
Ogrzewam przy promyku ciepła wspomnień.
Cichym szeptem nakazuję mu wstać
i rozpalić odnowionym żarem świat.
I osuszam go z łez.
Przywołuję słońce,
które ze strachu uciekło za chmury.
I biorę do ręki pędzel.
Zamalowuję szare plamy,
zatykam je śmiejącymi kwiatami.
I mówię wszystkim,
że nie warto wywoływać deszczu.
On nie oczyści nas ze zła.
Zło można za to przykryć radością.
Można go schować
do najciemniejszych zakamarków duszy,
by tam powoli stopniało.
Więc ruszam w świat,
by nie zalał go deszcz.
Aicha
|