Atlantyda
Nie spojrzę już w oczy
przypadkowej znajomości
Mechaniczne słowa
dzisiejszego świata
przestały mnie uwodzić
Zostaje dla codzienności dziwakiem
ale Ty wiesz że jestem w drodze
już prawie
U celu
Korona marzeń
jest w zasięgu
mojego spojrzenia
Postawiono kandelabr ze świecami
syczące promyki ogrzały wczorajsze zimno
Zdziwieni spokojem własnych sumień
zaczęliśmy się sobie przyglądać
Mechaniczne pomarańcze pospadały ze stołu
Taniec nie stał się celem
lecz przyczyną
Przestaliśmy oddawać się rytuałom
Zaczęliśmy na siebie patrzeć
Bóg w niebie
już mógł przestać
prowadzić nas za rękę…
Cogito
|