Ukradziona nadzieja
Jak wyrwać się teraz z tego koszmaru miłości.
Podłej,zniewolonej tarczy upadłego anioła.
Bólu i krzyku serc czystych jak łza.
Odejdż precz, zabierz moje serce.
By nie czuć i widzieć bez bólu i płaczu.
Zamknę drzwi duszy i zobaczę ludzi.
Spiew ptaków, głos taty.
Oczom nie ufam, kłamią i mówią szczerze.
Bolą jak bluszcz krzewu spowite krwią.
Jak wino,kieliszek szampana.
Odejdż tak dziś trzymając nóż w ręce,
Ku mojej udręce.
Cisza zapadła, klamka upadła, serce złamane
A życie zapomniane
kosia
|