Ostatni lot anioła
Czarny anioł połamał skrzydła o moje łóżko,
Zrozpaczony i zmęczony schował łzy pod poduszką.
Przez cały dzień czesałem pióra potargane,
Przytulałem do siebie jego nerwy stargane.
Kiedy ze sobą już się oswoiliśmy,
Parkową aleją na spacer poszliśmy.
Wzdłuż fal skrzekliwie krzyczących mew,
Jeszcze przez chwilę wspominał anielski śpiew.
Resztę łez powiesiliśmy na wierzbie,
By je przechowała, gdyby był w potrzebie.
Zostawiliśmy iwę opłakującą czarne anioły,
Poszliśmy, od tej pory jest zawsze wesoły.
Pochowaliśmy ziemistą czerń żałobną,
Wybrał drogę przez tęczę pogodną.
W zielonym mu teraz najbardziej do twarzy,
I z nadzieją poszedł o miłości marzyć
edikruger65
|