BEZIMIENNOŚĆ
Dzień ugłaskany monotonią godzin
znów w zaprzeszłości szukam ukojenia
raniąc uczucia wrogość nadchodzi
kształtów nabiera nienawiść
co teraz
Napadnę burzą na to co przygniata
i będą się leczyć miłością namiętną
aż zniszczę żale nabrzmiałe przez lata
jedne po drugich stopniowo
rozpękną
Przywołam wspomnień rzeki wezbrane
co namiętnością rwały strome brzegi
może znów jasnym dzień się stanie
i przeszłość szczęśliwa kołem
przybieży
Znów kwiaty kształtem swym będą cieszyć
i każda chwila będzie radosna
marzeniom wszystkim wyjdę naprzeciw
tylko czy temu wszystkiemu
sprostam
zuza
|