„Przez płonące pola”
W noc Ciemną, ponurą
Ze strachem, co za rogiem się czai
W szaleńczej gonitwie myśli
Co zwątpieniem usiane?
Pobiegnę do miejsc Tobą pachnących
Popatrzę na niebo rozlane
Błękitem opiekuńczych Twoich oczu
I setny raz a potem tysięczny powiem
To, co w duszy mojej słyszysz
I uszy moje ogłuchną na kłamstwa
Co myśliwy jak przynętę rozstawił?
Tylko sił mi dodaj Twą obecnością
Nakarm w drodze swą miłością
I dłoń swą do mnie wysuń
W dniu, gdy kolejny raz upadnę
I przejdę walecznie teraźniejszość
Płonących pól nienawiści.
:Pakrew
|