przed lustrem
znów operuję siebie przed lustrem
skalpelem wyobraźni
poprawiam nos brzuch uda
tnę do krwi
każdym nacięciem bliżej celu
nic nie boli w salonie odbić
od srebrnej tafli
cala pokrojona już na kawałki
składam siebie raz jeszcze całkiem inaczej
obraz sprawdzam dokładnie
zaszyję rany igłą lustrzaną
wypoleruję
wyżłobione życiem zmarszczki
tutaj mogę stworzyć siebie na nowo
taką jak na obrazku
lakierowanej gazety
pachnacą jeszcze fabryką
westwalia
|