Słońcu w twarz

Idę przez las, wciąż ścieżkę gubię
by znów na drogę wejść nową.
Raz po raz nowej poddana próbie
nęcona zachętą miodową.

Patrzę słońcu w twarz zatroskaną
a ono siÄ™ nade mnÄ… lituje.
Jak nad ofiarÄ… dawno skazanÄ…,
co patrzy w chmury i lasem wędruje.

Mijam dni okrągłe i gładkie
jak drzewa strzeliste i proste.
Słońce przyjaznym prowadzi blaskiem
a księżyc wita tak jak swą siostrę.

Dokoła słychać ptasi śpiew,
trele, zawodzenia i krzyki.
I znowu cierń, ból i krew,
pomruki zwierzÄ…t dzikich.

Każdy dzień jak gąszcz pokrzyw
boleśnie kąsa i parzy.
Znów bezgłośny wydaję okrzyk
lecz nie opuszczam twarzy.

Idę przez las i ciernie gęste
goniÄ™ za skrzydlatym marzeniem.
I tylko pytam, czy jeszcze jestem,
czy powoli stajÄ™ siÄ™ cieniem?


Ika

Åšrednia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2008-08-11 22:57
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Ika > wiersze >
SÅ‚oneczko | 2008-12-15 16:43 |
Małe zaburzenie rymu ale ładny...mogło by być n.p Mijam dni okrągłe idąc laskiem tam drzewa strzeliste...i byłoby super taka mała sugestia ...Pozdrawiam <>
Ewawlkp | 2008-08-12 12:13 |
Ciekawy wiersz...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się