ogrodem byłes
nadziei żródłem
pomiędzy różą serca
a grządką wyobrażni
promieniem we wzroku
budziłes uspione pąki
duszy mojej
aż rozkwitłam
i sama kwiatem się stałam
żyłam
zbyt blisko ciebie
kalecząc płatki
o cierń słów twoich
żrodło wyschło
zarosło chwastem
karmionym kłamstwem
dzis juz wiem
dlaczego nie potrafie
podarować róży
komuś
kto kocha kwiaty