...
Głos krzyczy coraz głośniej we mnie
Głos szaleństwa
Głos strachu
Głos pragnień
I chyba jak inni zacznę się siebie bać
Sama rozkarzę wziąść wszystkie klamki
Bym już nie wyszła nigdy z siebie
i nie zaczęła straszyć martwym wzrokiem
Nie jestem sobą
choć nie mam maski na twarzy
Nie mam serca
choć coś w środku we mnie bije
Nie umiem być już człowiekiem
choć dalej mam oczy ręce plecy
Nic mnie nie opętało
Nic mną nie kieruje
Chyba że ona
Ta co przyszła kiedyś
w nocy gdy byłam najbardziej sama
Gdy płakałam na ostro
i łzami cięłam ręce
Ona
O twarzy dziwnie znajomej
o ustach szepczących wężowo
i włosach ciemnych jak noc bez gwiazd
pełna chorego czaru
Szukałam jej wiele dni
Dopiero gdy szatani pod oczy wsunęli listro
ujżałam
Swoje wszystkie leki
Całą moją nienawiść
i uśmiech
wykrzywiony jak obcięty szalony księżyc
Aicha
|