Chaos
Kamień zaczoł szekac,
Biegł za mną, z chęcią ugryzenia,
A ja uciekam, potykam się o szczypce drzew,
Latajonce ławki, sypia na mnie drzazgi,
Wkońcu dobiegam, pod wielką rzekę,
Tam stoje do góry nogami,
A krew spokojnie odgania zabieganie,
I wychodze spod drzewa,
Psy zaczeły gonic koty,
Ptaki kapac na ławki,
A korzenie wrastac w ziemię,
A ja kładę się na trawie,
I odycham spokojem ukojenia,
Bo tylko chwilka chwil,
Nie cały czas,
chłopiec o niebieskich włosach
|