* * *


Kap, kap, kap
płynie strumyczek krwi
z mej dłoni na podłogę
i słyszę
kap, kap, kap
kropelki spadają z palców.
Ból z przeciętych żył
powoli odchodzi w zapomnienie,
to za chwile będzie nie ważne.
Nieważny staję się cały mój świat.
Ja – nieważna,
mój dom, pokój, moje rzeczy
wszystko to nieważne.
Kap, kap, kap
tak długo czekałam na odpoczynek,
powoli opadają powieki,
tak tu cicho tylko
kap, kap, kap
każdy problem staję się odległy
jak księżyc na niebie,
migoczące gwiazdy,
nie mrugają do mnie tajemnie
kap, kap, kap
nie zaznam smaku miłości
już nie zrani mi nikt serca,
nie usłyszę słów otuchy.
Kap, kap, kap
jestem już u bram
piekła bo dla takich
jak ja nie ma
obłoczka małego w raju.
Kap
brama się otwiera,
kap
zimno mi w tym
przedsionku piekła,
kap
z oddali słyszę krzyk,
kap
pochłania mnie płomień,
kap ..........


kosmyk30

Średnia ocena: - Kategoria: Śmierć Data dodania 2008-11-14 10:16
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kosmyk30 > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się