Metamorfoza
Idzie sobie gąsieniczka leśną drogą,
Tupiąc cicho sto i jedną nogą.
Słońce do niej zalotnie mruga,
A ona myśli; czemuż ta droga taka jest długa?
Idzie i sapie, ciężko wciąż dyszy,
Nikt ją nie widzi, nikt ją nie słyszy.
Na listek wpełzła powoli,
Nażarła się aż brzuszek boli.
Domek malutki sobie utkała,
Drzwi zatrzasnęła i się schowała.
W sen zapadła długi i błogi,
Urosły jej czułki, skrzydełka i nogi.
Gdy się zbudziła za słońcem tęskniła,
Ostroźnie główkę za drzwi wystawiła.
Nóżki się chwiały bo jeszcze słabe,
Skrzydełka wilgotne i całkiem blade.
Drżąc cała nóżki prostowała,
Skrzydełka rozłożyła w świat uleciała.
Jeszcze nie wierzy, brzydka poczwarka,
Jak kolorowa stała się bajka.
Na kwiecie pachnącym lekko spoczęła,
Piękna jak klejnot wszystkich ujęła.
Metamorfoza coś uczy i przekazuje,
Każdy dla siebie wniosek wysnuje...
pirit
|