Północ
Wybija północ,
stuknęło pierwszy raz.
Niczyjej twarzy zastygłej,
ani tej radości pełnej,
wykrzywionej, nas ogłupiającej.
I to uspokaja.
W jaskrawości latarni
jedyny ruch,
płatek po płatku płynie,
jakby jaskółki nurkują.
Topią się złudzenia.
Ból. Nie, skądże.
I to uspokaja.
Jakiś pies wyje
krzycząc o jeszcze i jeszcze.
Może ja.
Uderzyło dwunasty raz.
Zbyt banalne, polejże jeszcze i jeszcze.
Rufuss
|