Jolka Niewinna

[idę ulicą
w centrum mojego miasta
mijam ją
zdeptaną
i przerzutą
kończy swe życie
w ciemnej alejce kamienicy]

wołali na nią Jolka
Jolka Niewinna
w alejce na Piotrkowskiej
na twarzy kwaśna mina
nie uśmiechała się
najwyżej do ściany
nie kochała i nie była
przez nikogo kochana
wałęsała się po mieście
zadzierała spódnicę
po biust
kręciła biodrami
aż zachaczała o nosy mijanych
włosy kruczoczarne
splątane w kołtuny
czerwona szminka brydząca ucho
to Jolka Niewinna

zahaczyła raz biodrem
o wzrok chorego pożądania
poznała Jolka co to gwałt
i głupia chciała więcej
odtąd Jolka chodzi
ze spódnicą po szyję
dekoltem do kolan
a szminką w oku
i często mijając ją
czujesz jak śmierdzą
jej chore myśli
o tym co to miłość

to Jolka Niewinna...


elanor

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2009-06-07 18:36
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < elanor > < wiersze >
Crazybans | 2009-07-13 17:13 |
Dałabym Ci ocenę ale nie mogę sie w tym połapać więc komentarz...- jak jakiś poeta czy poetka.Bomba...;)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się