Do ducha
Bezdenna głębina
Otchłań bezlitosna
Uporczywie przypomina
Nie przyjdzie już moja wiosna
O czeluści nieposkromiona
I nurcie nieczysty
Czemu wzięliście mnie w swoje ramiona
Z karą sadysty
Złe czasy przypadły
Rozlały truciznę
Spokój mi skradły
I osadziły na mieliźnie
Zimny oddech śmierci
Zawiał w mojej duszy
Jelita mi wierci
I krew powoli suszy
Pragnienia moje
Wszelakiej radości
Przez trudy i znoje
Chciałbym ugościć
Ciężki to orzech
Takie ducha stany
Kto mi pomoże
Ujrzeć blask nirvany?
peace57
|