Z piersi się wyrywa..
w chmurach lekko się kołyszę
duszę przytrzymuję
ulecieć chce wyżej i wyżej
z piersi się wyrywa szybować pragnie
ze śpiewem ptaków
Boskie piękno chwali
piękno gór życia
wiatr przecież nie taki duży
w wysokościach słychać
szepty gór romantycznych
ptasie trele krzyk jastrzębia przerywa
krąży nastaje cisza
drzewo przyjazne maleństwa ptasie skrywa
surowe czasem wrogie życie
jeleń przemyka między drzewami
stado swoje za sobą prowadzi
do wodopoju do strumyka
zimną wodą pragnienie gasi
dziczyzna całego górskiego lasu
poi florę nie tylko zieleni
jak pięknie jest naturę górską duszą czuć
wszystko zorganizowane
jedno dopełnia drugie
każde istnienie ma swoje miejsce
czas godu czas narodzin
życie zachowuje ten silniejszy
siła natury przetrwania
rozpłynęła się chmura obserwacji
zapach wilgoci uleciał
szepty gór ucichły pustka nastała
i ten wieczny nieustający szum autostrady
obrazy teraźniejszości szare betony
z dala jeszcze gdzieś ptaka smutny śpiew słychać
Boże jak tęsknię za dziełem twoim
za naturą za górami
rodzinne strony w marzeniach tulę
raz jeszcze
wchłonąć zapach
podsłuchać ich szeptów
Panie dziękuje ci za senne wspomnienia
podszepty_gor
|