droga
to ona zatrzymuje pociąg w biegu
maszynista zdjął czapkę
rzucił garść ziemi w wieczność
drzewa oddały pokłon
mijają ludzie przystanki nieznane
pochyleni nad zadumą jak płomyki świec
garściami chwytają nadzieję
bez skargi do nieba
przemijają jak śnieg
westwalia
|