Horyzont
„Horyzont”
W zakamarku kamienicy znudzony spogląda,
zza kurtyny zasłon, rolet, kurzu na oknach.
Brwi uniósł rozczarowane, żar zbliżył do papierosa
przeglądał sieć skrzętnie, szukając pornosa.
Ten i ów zapomnieli o swych postanowieniach,
''nie zdradzę więcej!'' lub ''zaniecham palenia!''.
Bóg narodowy zmieniać pozwala ludzi obiektyw,
choć przez niego upadli, tworzą z nim kolektyw.
A ja? Za kołnierz, przecież nie wylewam...
ale dziś robię odstępstwo i... nie umieram.
Patrzę w niebo i zbudowany wstaję, odstawiłem prozac,
a stare problemy i kłopoty lecą z petardami w niebiosa.
Kliford
|