mój własny krzyż

byłem w nicości aniołem
piękne duże skrzydła
twarz wesoła
tkwiła we mnie dobroć do czasu
lecz zbłądziłem
wygnali mnie z raju
odcięli skrzydła
bym gorzej się poczuł
kazali skoczyć na bungee
tylko bez liny
za swoje życie
przykuli mnie do krzyża
codziennie go dźwigam
płacze
lecz z zewnątrz jestem twardy
nic mnie nie złamie
ale gdy nastaje noc
muszę wsadzić trzon drewniany
w mały wykopany dół
by zawisnąć
z mych dłoni i stóp krew się leje
by gdy nastanie dzień
znowu wyjąć go
i dalej iść przez świat

pytam się losu
czy jestem,aż taki zły
że muszę
każdego dnia walczyć
by żyć

4.06.2010


boogie

Średnia ocena: 8
Kategoria: Życie Data dodania 2010-06-04 22:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < boogie > wiersze >
wezdiw | 2010-06-08 20:29 |
Każdy musi walczyć by żyć. A najtrudniejsza jest walka z samym sobą. Naprawdę dobry wiersz ;) Tylko 2 rzeczy mi się nie podobają: "bungee" trochę mi nie pasuje do klimatu, a w wersie 15 niepotrzebne słowo "lecz".
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się