Kochankowie

Widziałam wiatr, co w przestrzeń pchał,
Mężczyznę bez nadziei,
Klękał tam zupełnie sam,
Myśląc, że jeden krok a los się w net odmieni.
Gdy zimny pęd powietrza tknął,
By skusić zły tor biegu,
Mężczyzna wstał,
Pochwycił wiatr i runął w czeluść brzegu.
Anielski chór na trąbach grał,
A skrzydła szeleściły,
Miękkości chmur runęły w dół,
By los ten odmieniły.
Anielskie chóry zamilczały,
Gdy niebo ciało przytuliło,
Jedna dłoń do jednej dłoni,
By los kochanków odmieniło.


Wersal

Åšrednia ocena: 8
Kategoria: Życie Data dodania 2010-06-21 10:52
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna Wersal > wiersze >
Wersal | 2010-07-07 14:02 |
Miłe słowa to sam miód. Krytyka również mile widziana.
wezdiw | 2010-07-06 10:35 |
Jestem zachwycony, zarówno przekazem, operowanym słowem i zbudowaną atmosferą. Na pewno nie gorszy od "Romea i Julii" ;)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się