schiza
Spadajac spadam
godzac sie glodze
szemrem mijania dzennie ze soba
i placze... wzruszony soba
i bywam... chyba ze soba
rozplywam sie lzami
statecznej galery
armatniej kuli mozgowej
dodaje sosu pod marna strawe
i truje sie panga z koryta
poznajac pompy mojej sekrety
na dloni kanalem wyrytym
martino
|