Biała dama

Noc wlokła się nieskończenie

sen jak bańka prysnął

ból dokuczał szalenie

poranek słońcem rozbłysnął



zza oknem się miasto budziło

szumu siła rosła miarowa

coś w kącie się pojawiło

cisza nastała grobowa



słowa w gardle uwięzły

zimny pot zrosił czoło

myśli coraz wolniej pełzły

oczy kleiły się smołą



serial życia jak kula

przed oczyma szybko się toczył

stojąca w kącie biała damula

ruszyła , już ku mnie kroczy



krzyknąć chciałem,nie pora

usta nieme bólem skrzywione

oddech znikł jak kamfora

serce stanęło zdziwione



dusza się lekka wyrwała

z ciała słabnącego bastionu

jasność wszystko zalała

i przekroczyłem, brzeg Rubikonu


idol 3-11-2010


idolzby

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2010-11-04 10:56
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna idolzby < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się