SAMOTNOŚĆ I JA
Listopadową nocą zastukała nieśmiało
Do drzwi mojego serca
Cicha zbolała samotność
Zapytała czy może chwilę odpocząć
Wiedziałam że jest przez innych niechciana
Przygarnęłam przytuliłam i otarłam łzy
Pomyślałam no cóż biedna
Gdzież ma się skryć
Tak więc razem idziemy w zimowy czas
Ona i ja
Czasem uśmiechnie się smutno
Widać że jej miło
Dziś szepnęła cichutko
Razem spędzimy święta
Przystroimy choinkę
Przełamiemy się opłatkiem
Z nowym rokiem odejdę w dalszą drogę
Uśmiechnęłam się do niej
Oj biedna samotność
Nie wyproszę jej na siłę
Niech zostanie przez zimę
Z wiosną łatwiej
Pójść dalej w świat
Wierzbina
|