lawa
niemym krzykiem
ostrzegał o kataklizmie
nie słuchali go
śmiejąc się z niemowy
zadufani we własnej wielkości
mieniący się bogami
wielki wybuch
potoki lawy spływajace na miasto
potęga natury
okazana maluczkim
skamlającym o litość
w zapomnianych kościołach
próbujacych przekupić los
by przetrwać
o kolejne chwile podłej egzystencji
obietnice
składane by je złamać
niemowa skierował w niebo swe oczy
wzniósł ręce
błagając o zlitowanie nad tymi
co wierzyć nie mają odwagi
i zapłakał
wtedy niebo pękło
i spadł potok łez aniołów
studząc rzekę ognia
Adamo70
|