Tak,jestem mordercą.
Wzniosłem się w górę szybując pomiędzy obłokami nieba,
obdarzony skrzydłami spełniam swe najskrytsze marzenia.
Jestem tam gdzie Ciebie nie ma i wątpię że mnie kiedykolwiek dogonisz,
wiem,że w każdej chwili mogę zniknąć a ty mi tego nie możesz zabronić.
Dostałem skrzydła bym mógł Ciebie nimi ochronić,
lecz tak dalej żyć nie mogę w tej ciągłej monotonii.
Monotonii która nastąpiła po twoim odejściu,
od tamtego czasu widzę cię wszędzie,
w każdym parku na każdym ulicznym przejściu.
W smutku nie w szczęściu piszę dzisiaj ten tekst,
wypije za każdą z pięknych chwil,za każde z odwiedzonych przez nas miejsc.
Zwykły wiersz?-Sam nie wiem.
Jest w nim coś magicznego,coś niebiańskiego,
choć nie interesuję się niebem,bo sądzę że mnie tam nie chcą,
niebo nie jest dla takich jak Ja-tak jestem mordercą.
Zabijam powoli szczęście,zabijam uśmiech na twarzy,
zabijam to co się najbardziej kocha,zabijam każde z pięknych marzeń.
I za każdym razem gdy popełnię jedną z tych mrocznych zbrodni,
gaszę w twym sercu ostatni płomień nadziei na palącej się pochodni.
Te skrzydła nie są anielskie a niebo nie było błękitne,
próbowałem wydostać się z piekła,tam naprawdę wszystko jest dosłownie inne.
Ten wieczny ogień,te martwe dusze są takie dziwne,
by to zniszczyć wystarczyłyby tylko twoje dwa słowa-
Kocham Cię-a Ja chcę abyś była już na zawsze tylko moja...
Frycek001
|