Bez celu
Leżę skulona pod zimną pościelą.
W supeł zwinięta.
Z myślami się biję.
Jak rozczochrane chmury,
kłębią się zmieniają co chwile.
Ile wytrzymam z ta pustką?
Odepchnięta.
Skasowana na zero.
Jak w strefie nieważkości
odpychana przez wszystkich.
Nie mam już celu.
Wydarto ze mnie wszystko
Jak wnętrzności z zabitej świni.
26.01.2001
jagodaszydlowska
|