Przebudzenie
Są drogi i bezdroża.
Jest świat gwaru, zgiełku.
Są miejsca ciszy
i samotności co boli.
Mamy cel i plany,
do których bez opamiętania gnamy.
Pomijamy wszystkich.
Porzucamy Boga.
Bo czujemy, że my
to moc, siła i wieczność.
Jest nam dobrze.
Lecz pęka bańka mydlana!
Spadamy na bruk.
Z przerażeniem przecieramy oczy.
W tłoku jesteśmy sami.
Gdzie znajomi, rodzina?
Boże! – a co z nami?
Łzy pala policzki.
Opamiętania nam trzeba.
Ogromny bochen chleba,
by dzielić się z innymi.
9.04.2007.Tomkowi
jagodaszydlowska
|