Bonifacy
w przerwach między życiem
i we włosach, na ich szczycie
w środku stołka drewnianego
w Atlantyku, pod dnem jego
niemym głosem Ciebie wołam
odpowiedzi słyszę w kilku głowach
zaślepiony wypatruje...
myślę czy takiego życie mnie daruje
w nieokiełznanej chwili zakazanej
w myśli pozwijanej, poskręcanej
wdzięki swoje prezentujesz
a ja wierze, że ty tylko tak blefujesz
jednak zgubna ta ma głowa
nieustannie szuka twego słowa
w niej się wszystko wytłumaczy
w tym twój niebyt Bonifacy
jesteś czy cię nie ma?
wciąż zadaje sobie to pytanie
ma udręka wije się nieubłaganie
ma anielskość w opozycji sama sobie stanie
boś dla świata nieporadny,
obojętny, nie wart chwili żadnej!
boś dla ludzi niezbyt ładny
tylko dla mnie tak szkarładny
więc bądź mości apeluje
pomijając, że argument tutaj nie skutkuje
więc bądź mości nakazuje
wiedząc, że to Tobie nie smakuje
error
|