Noc-Ja-Obawa
Kochanka nocy, swe płachty odziała
Tajemnicze gesty z nieba wysyła,
Ramionami otula swój świat.
W bezpiecznej ostoi prowadzi w dal.
Ognisty temperament gaśnie w blasku księżyca,
Kryształowe krople zmywają ślad grzechu,
Spokój szumiącego wiatru lekko rozmywa żale
Ja zaplątana w sieć mroku, utkwiłam…
Lękając się świata, w postaci ostoi,
Strach we mnie budzi szum wiatru wokoło,
Ciemność zgasiła odwagi nadzieje.
Idąc przed siebie analizuje,
Każdy hałas w lesie zguby.
Gwieździste niebo swój teatr zaczęło,
Bawiąc się mną niczym marionetką…
Ratunku!!! Brak sił!!!
Opadam niczym zwiędnięty tulipan,
Boje się życia w mym zamku bycia,
Wszystko tak piękne i ulge niosące,
Dla mnie cegłami na barku się stało.
Szukam diamentu utraconych marzeń,
Pokornie wierząc, że gdzieś jeszcze istnieje.
Zwierzyna wkoło wyje na mój widok..
Może atak przypuszcza na mnie zaraz??!!!!!
Może współczują losu nie stałego??!!!!!!
Noc swoje żniwo zabierze ze wschodem słońca….
Zostawi zagadkę istnienia swego,
I co godzin dwadzieścia cztery
Ukaże swą magie…..
OLLA
|