bajka o złej miłości
spłynęły rynsztokiem
słowa tak gładko mówione
ścieki kłamstw
obłudnych wyznań
i słowo kocham
jak przekleństwo krzyczane
jak rzeka brudów
krwi z pola walki
popłynęła ma dusza zapluta
radość twoja mojej klęski
me serce miast krwi
jad pompuje
wstrzyknięta twoim pocałunkiem
jak meduza wzrokiem w kamień zamieniasz
bym trwał jak drogowskaz dla innych
by miłości z serc się wyzbyli
bo ona cierpień jest przyczyną
bez litości
rechotem zanosząc się nad łzami
nie
twe okrucieństwo nie zmieni świata
zabij mnie
a i tak krzyczeć będę
o uczuciu które silniejsze od śmierci
nadaje sens ludzkiej egzystencji
a ty sama zostań
już nie omamisz żadnego serca
w oczach masz pustkę
spojrzyj w przyszłość
ja ci ją przepowiem mimo
żem nie jest wróżbitą
na końcu będzie cichy pogrzeb
a w kondukcie
nikt nie podąży
tylko cienie tych których zraniłaś
Adamo70
|