Drzewo życia
kiedyś przed wielu laty
było młodym i małym
o cienkiej przezroczystej korze
w porywach wiatru i burz
giętkie kruche i łamliwe
powoli wypuszczało z siebie
zielone delikatne liście
ozdabiając nimi swoje gałęzie
dojrzało i rosło w siłę
strzeliście w chmury
trwałe mocne i potężne
zakorzeniło się w podłoże
aby uodpornić się w ziemi
na anomalia pogody
kora na nim stwardniała
izolując jego wnętrze
od kwaśnych deszczy
wichrów i burz
głośno szumiąc na wietrze
pośród innych
mijały lata
kora popękała z czasem
w palącym słońcu
deszcz wyżłobił rany
liście utraciły zieleni blask
gałęzie połamał wiatr
jego korona pochyliła
głowę ku dołowi
straciło swoją dostojność
i potężną moc odporności
chyliło się coraz niżej
niżej do ziemi
wiatr dokonał zniszczenia
upadło
z trzaskiem i hukiem
obok swoich korzeni.
a teraz
leży na ziemi
pośród własnych
połamanych wokoło gałęzi
obsypanych wyschniętymi liśćmi
nagie odarte z kory
samotne i zapomniane
tylko zielony mech
pokrył jego powierzchnię
popękana i spróchniałą
przeżytym czasem
leży w szczątkach
na mokrej i zimnej ziemi
zasypia
pośród nowych
wysokich strzelistych drzew
szumiących na wietrze
jego czas
dobiegł końca
Czyż nie jest podobne do nas
08.11 – 09.11.2004.
kazap57
|