MOJA RZECZYWISTOŚĆ
Okruchy życia dobitnie namalowały na moim sercu rysy zła,
Spłynęły w niepamięć bolesne wspomnienia
Wybite słowami, czynami sprzed lat
Ugrzęzły na dobre w mej duszy poskromionej przez lęki zdobyte…..
Przez gęsta mgłę widzę je
Poddaje niewierze ich treść
Wygrzebane, rozdarte przedzierają się
By dotknąć świeżości umysłu za dnia
Codzienność ma zderza się z otchłanią rzeczywistości
Przebiega gdzieś obok i gubię ją
Wzrok zastyga w bezruchu
Ja trwam
Kolejny raz zapieram się i idę z kolcami przez ludzi i świat
W boleściach wiruje opadam na dno
By spojrzeć do góry i widzieć ten strach
Pokonać tą złość poskromić ją
Bezsilność ominąć i piąć się wzwyż
Pokazać bezwstydnie swój cały świat
I Być i życie garściami brać
brzydulka
|