Jesienne spotkania

                               do mojej żony Iriny Levi

W jesieni nie utonąć mi przez dym,
Jak tonę czasem w czułych twych objęciach.
Choć drzewa są w piękności swej na zdjęciach,
Lecz sens miłości nie zrozumieć im.

Gdy błąkam gdzieś przez stare miasto sam,
To odprowadzam ptaków smutnym wzrokiem.
Nie pojąć im, iż szczęście gdzieś pod bokiem,
Wszak brodzisz między scen pochmurnych tam.

Jak dobrze, gdy się schyli do mnie noc
Tumanem między mdłymi latarniami,
Lecz mimo to, brnąc między ich ogniami,
Gdzieś z deszczem idę precz przez całą moc.

I, może być, wnet wyjrzy gwiazda z tła
Ciemności, jak się deszcz przeleje z mocą,
Znów spotkam ciebie wśród zaułków nocą,
Gdzie już na amen jesień ślub nam da.


Walenty_Walewski

Średnia ocena: 10
Kategoria: Miłosne Data dodania 2011-11-11 00:55
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Walenty_Walewski > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się