przyjaciółka
przychodzą do mnie jak do spowiednika
żółcią słodząc mi kawę
ich ból przegryzam niczym herbatnika
dusząc własny lament
nieszczęścia muszą się wygadać
ktoś musi je wysłuchać
a ja przed kim mam się wyspowiadać
w gardle dławi mnie klucha
nie jestem matka Teresa z Kalkuty
ani tak mądra ani święta
wysłucham
ale nie doradzę nie zadam pokuty
niech każdy sam się opamięta
szybcia
|