na mrozie
Ręce musiały mi zesztywnieć
Musiał zamarznąć atrament
Zaskrzypiał śnieg i w mroźnym dymie
Uspokoiłam w głowie zamęt
Kolejny rozdział książki skończyłam
Pozasłaniałam wszystkie okna
Jestem sama tak jak byłam
Nikogo już nie chcę spotkać
Jeszcze się trzęsę z żalu
Czy z zimna?
Łzy na rzęsach zamarzły
Przede mną dziura olbrzymia i ciemna
A za mną kolorowe obrazy
Jeszcze mnie wyżera i do drzwi kołacze
Piękne choć bolesne kochanie
Jeszcze nie raz samotnie zapłaczę
Ostatnia próba sił
Ostatnie pożegnanie
szybcia
|