cień
ni z stąd ni z zowąd
wyszedł z mroku cień przeszłości
i kiedy miał mnie przestraszyć
słońce na niebo wytoczyło swe krągłości
czmychnął gdzieś
w starej kryjówce się zaszył
oczy miał szare i brzydkie
siwizna pokryte skronie
z uśmiechem fałszem malowanym
wyciągał do mnie dłonie
pojawił się lęk
w pamięci gdzieś dotąd uśpiony
nowego dnia dmuchnięciem
zniknął na dobre ciepłem przyszłości
wykpiony
szybcia
|