no to idę
z kosturem w ręku pod górę
po kamieniach wymytych deszczem
stromą ścieżką
między śpiącymi jeszcze bukami
idę przywitać się wreszcie
z kamiennym światem
śpiącymi wspomnieniami
już echo się obudziło
między drzewami śmiech niesie
kolorem młodziutkiej zieleni
zaprasza do siebie
głośno i wesoło dzisiaj w lesie
idę za tymi głosami
co blaskiem życia są oślepieni
za sprawą ptaków czy słońca
chęci wygrały z nudnym przygnębieniem
stromą ścieżką
drogą co nie ma końca
idę z nadzieją
że nie wpadnę znowu w ciszę
bolesne odrętwienie
szybcia
|