Nadzieja

Dziś rano przez okno wpadła do mnie nadzieja.
Usiadła na firance jak wielobarwny motyl.
Zatrzepotała skrzydełkami sypnęła magicznym pyłem
Jak by chciała w me serce zapuścić korzenie.

Zadrżały me myśli w głowie zaszumiało
Powitałam gwiazdę pocałunkiem śpiewnych ust
Co mi dasz? spytałam gdy zniknie sen i obudzę się.
Po co dalej iść gdy czas kaleczy stopy me?

Chcę uwierzyć chcę zaufać chcę szybować z wiatrem
Kroplą rosy zmyć rany z poranionych czasem stóp
Chcę przygarnąć dzień i radością wyśpiewać ciszę
Ach wierna nadziejo proszę pomóż mi


aloya

Średnia ocena: 9
Kategoria: Inne Data dodania 2012-05-02 22:58
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < aloya > < wiersze >
p_s | 2015-11-16 14:21 |
niektórzy nazywają ją matka głupich, ja jednak uważam, że dopóki się ją ma - jest szansa :-)
jessika | 2012-05-03 15:51 |
super daje 5 :*)
szmaragd | 2012-05-03 15:29 |
pięknie
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się