Wiatr

Przenikam dowolne ciepło
wciąż przed osłonami
uderzam rozproszeniem w powietrze...

Czekam na drżące okno
półnagie w przejrzystych zasłonach
poruszane dotykiem otwiera swe ramiona

W ciszy uśpionych przedmiotów
stoi wpatrzona odlegle
sięga wzrokiem mieniącym
rozlanej słońcem polany

Chwytam za jej włosy
rozwiązujące się wstęgą sprężyste
smakuję ogrodu życia
w ułożeniu złotych pierścieni

Bezkształtne pocałunki
wędrują po niebieskich sklepieniach

Nie ucichnie krwawy strzał
smukłe ramiona okiennic
łamią się pod zatrzaskiem

Znika zamknięte serce
uderzam rozproszeniem w powietrze...

Czasem obojętnym
przeczeszę wdzięczne drzewa
dojrzę miejsca zachwytu i wzniesień
by ususzony powrócić
w topione złotem jej ciepło


floyd852

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2012-05-08 20:47
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < floyd852 > < wiersze >
szarotka | 2012-05-08 21:24 |
wiatr, niewidoczny kusiciel
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się