Żar serca
Czekałam na Ciebie
Pół zimy
Ani razu nie płakałam
Zaczyna się wosna
A ja mam już
Dosyć czekania
Świat budzi się
Do życia
Moje uczucie
w tęsknocie sie
Przejawia
Jeśteś jedyną myślą
Każdego poranka
Każdego wieczora
Chora jest moja głowa
Ściskam mocno poduszkę
Chce by to były
Twoje ramiona
Nie chcę sie budzić
Zamykam oczy
W świadomości konam
Każda chwila jest
Myślą o Tobie przepełniona
Kiedy leze w bikini
Na w pół odsłoniona
Marze bys
Mnie podziwiał
W promieniach słonca
I zachodach
Myśle o chwilach
Gdy brałeś mnie
W swe ramiona
Jesteś jak od całego
Świata osłona
Dzwonisz do mnie
I mówisz że też
Konasz
To uczucie mnie
Pochłania bez końca
Nie umiem go nazwać
Nie podlega pod
Żadne słowa
Wiesz dobrze
Że jestem szalona
zaciągam się mocno
I odlatuje rozluźniona
Chciałabym żebyś ty
Skręcał dla mnie
Tego gibona
Każda szklanka whiskey
Z Tobą smakuje
Jak boska ambrozja
Czuję że jesteśmy
Nieśmiertelni
Nic nas nie pokona
Czekam aż przybędziesz
I poczuję się spełniona
Wiem że znów znikniesz
I latem będę zamyślona
Słońce bedzie ciało smagało
To ciało będzie umierało
Usta nienasycone
Każda myśl popłynie
W Twoją stronę
Będe czekąć niecierpliwie
A gdy wrócisz
Znów spłonę...
TeQuila
|