Cichną kroki
Słyszę wiatr, zimny, srogi
Słysze huk, widze dym, a potem ktoś odchodzi...
Kroki, coraz cichsze, gasnące, oddalające sie ode mnie. Już czas, choć nie tak to planowałeś, widze jak odchodzisz. Teraz już nic nie zrobie, żegnam sie, choć tego nie słyszysz, i zbaczam ci z drogi. To koniec.
Ale w pewnej chwili dźwięk ustał, kres drogi nastał. Widzę wrak samochodu, kawałki szyb, ogień, lecz właściciel znikł. Poszedł, ucichł stukot stóp... Jego dusza już ten świat opuściła, ale w niebie płomyk nadziei zapalać sie zaczyna. Nadziei na szczęście, na lepszy czas. Nadziei na to, że jeszcze kiedyś spotkasz nas...
EdD
|