Maruda
Lekko zirytowany szedł aleją
Denerwowało go to że inni się śmieją
Był zniesmaczony że ktoś się cieszy
Jak ja nie mogę to on też , pewnie grzeszy
Z pogardą patrzył na tych ludzi
Tylko smutek u nich na twarzy go ostudzi
Wciąż marudzi
Jest za głośno , ciągłe krzyki
Myślał , pewnie brali narkotyki
Przyglądał się im z podejrzeniem
Czy przypadkiem ktoś z nich nie jest złodziejem
Przeszedł przy nich szybkim krokiem
Lecz nikt z nich nie obdarzy go swym wzrokiem
james
|