Dwa oblicza
tak trwałe i solidne
popękało – stało się gruzem
dotąd wiatr tak przyjazny
skruszył resztki pozostawiając ruiny
noc otworzyła wrota strachu
okrutnie wyrywając z serca wiarę
ostrymi szponami aż do bólu
rozdziera na czerwone strzępy
misternie wyhaftowaną serwetę życia
w porannej mgle w ciszy
budzi się nowe oby lepsze
od tego co wczoraj kluło i raniło
tak dotkliwie do granic wytrzymałości
rezygnację przerywają słowa otuchy
pozwalają mieć nadzieję
wiara w jutro maluje
na twarzy uśmiech
13.06 – 14.06.2012.
kazap57
|